poniedziałek, 31 października 2011

Warsjawa 2011

Ostatnio dałem się namówić znajomym na wyjazd do Warszawy, a właściwie to na wyjazd na Warsjawe.
Warsjawa to nic innego, jak konferencja o warsztatowym charakterze, poświęcona technologią Javowym. W tym roku uczestnicy mogli wziąć udział w zajęciach podzielonych na 4 ścieżki:

1) GWT
2) Android
3) DDD i CqRS
4) Warsztaty obiektowe + prezentacje


Najtrudniejszą rzeczą w rejestracji był wybór ścieżki. Ja zdecydowałem się na GWT. I tak 15 X 2011 o godzinie 9:00 znalazłem się w Warszawie w okolicach Politechniki Warszawskiej. A dokładniej rzecz ujmując w samochodzie Dominika, który krążył wokół Campusu szukając wolnego miejsca parkingowego. W końcu postanowiliśmy się wbić na parking Politechniki - może nas wpuszczą, mimo, że nie jesteśmy studentami. Na parking wjechaliśmy bez najmniejszych problemów, gdyż, jak się okazało, panowie w budce przy szlabanie wcale nie pilnowali, aby osoby postronne nie mogły wjechać, a najzwyczajniej w świecie zbierali opłaty za parking.
O 9:15 w końcu udało nam się dotrzeć do sali, gdzie odbywało się rozpoczęcie konferencji. Na szczęście z przyczyn technicznych warsztaty się jeszcze nie rozpoczęły - uff :)

Po słowie wstępnym Michał i Jacek poszli na warsztaty z Androida, a ja i Dominik trafiliśmy na warsztaty GWT. Okazało się, że oprócz nas, na warsztaty przyjechał także Marcin. Biorąc pod uwagę to, że na warsztatach obiektowych widziałem kolejne 3 osoby z Wrocławia, śmiało mogę stwierdzić, że stolica Dolnego Śląska była reprezentowana przez co najmniej 8 osób :)

Po dotarciu do sali, w której odbywały się warsztaty, spotkała mnie (jak i innych uczestników warsztatów) niemiła niespodzianka. Otóż okazało się, że sala jest trochę za mała, jak na taką dużą liczbę uczestników konferencji. Jednak ten problem dało się szybko rozwiązać - wnet pojawiły się dodatkowe krzesła, przy których mogły usiąść osoby, dla których zabrakło miejsc siedzących w sali. Jednak trzymanie laptopa na kolanach przez cały dzień nie jest chyba wygodne (całe szczęście nie musiałem się o tym przekonywać, gdyż należałem do grona osób, dla których starczyło miejsca w ławkach).

Kolejnym problemem okazał się brak wifi oraz (co gorsze) brak prądu. Obie sieci nie wytrzymały obciążenia - wifi nie łapało sygnału, a sieć elektryczna była tak przeciążona, że bezpieczniki nie dały rady. Na szczęście udało się podłączyć prowadzącego warsztaty do prądu na korytarzu. Ale tylko jego, bo gdyby wszyscy się podłączyli, znowu wyleciałyby korki. Na warsztatach z Androida było podobnie. Po jakimś czasie zjawił się elektryk i sytuacja została opanowana - aby uniknąć przeciążenia sieci, podłączaliśmy się do prądu na zmianę.

Pierwsze dwa warsztaty z GWT były o podstawach - te już miałem za sobą, gdyż jakiś czas temu postanowiłem zapoznać się z tą technologią. Bardziej liczyłem na kolejne części, chociaż pierwsze 2 części pozwoliły mi zweryfikować, czy stawiając samodzielnie swoje pierwsze kroki w GWT, robiłem to dobrze. Okazało się, że tak :)

Trzecia część okazała się walką z konfiguracją Gradle'a, gdyż Paweł (prowadzący warsztaty) skonfigurował projekt tak, żeby zależności były ściągane z repozytorium z sieci, a jak już wspomniałem wcześniej - nikt nie mógł złapać zasięgu wifi. Po częściowo wygranej (a częściowo przegranej) walce z kompilacją projektu w Gradle'u oraz po zapoznaniu się z agendą (znacznie okrojoną z powodu braku czasu) na kolejne 2 części, które miały odbyć się po przerwie obiadowej zdecydowałem, że warto by było zobaczyć, co dzieję się na prezentacjach.

Ale zanim to nastąpiło, tłumy zebrały się w głównym hallu na PizzoObiadku. Organizatorzy mówili na samym początku, żeby tylko na blogach nie narzekać, że nie było żarcia, bo jak twierdzili, zamówili sporo pizzy. I tu się muszę z nimi zgodzić - jedzenia było sporo. Gorzej z napojami. A najgorzej było z kawą, gdyż nie było jej w ogóle. Nie jestem fanem kawy, ale po kilku godzinach intensywnej pracy kawa to podstawa - szczególnie, gdy noc przed konferencją okazała się bardzo krótka ze względu na konieczność dojazdu do Warszawy.

Po obiadku przyszedł czas na prezentacje Koziołka o bibliotekach testowych. Idea wykorzystania przydatnych funkcji z bibliotek testowych fajna, ale idea, żeby czasem pisać kod produkcyjny w testach do mnie nie przemawia - jakaś separacja kodu produkcyjnego od testowego musi przecież być. Pod koniec prezentacji okazało się, że nasz kierowca, znużony po długiej jeździe z Wrocławia do Warszawy stracił kontakt z rzeczywistością i najzwyczajniej w świecie zasnął (dlatego jeszcze raz podkreślam, że kawa na tego typu wydarzeniach to podstawa). Po skończonej prezentacji Michał chciał obudzić śpiocha i klepnął go 2 razy po plecach inicjując tym samym oklaski dla Koziołka za ciekawą prezentację. I w tym momencie pomyślałem, że może brak kawy był celowy? Bo przecież gdyby kawa była, Koziołek nie dostałby serii oklasków za swój wykład, a kto jak kto, ale programista, który nauczył się sam programować w Cobolu, zasługuje na brawa. Tym bardziej, że jego wykład był interesujący.

W przerwie przed wykładem Jacka Laskowskiego wyruszyliśmy na świeże powietrze, aby dotlenić mózg i znaleźć kawę. Zresztą nie śpieszyło mi się na wykład Jacka. Miałem okazję być na jego dwóch prezentacjach we Wrocławiu (jednej w ramach Eclipse Demo Camp 2009 o OSGi, drugiej o Groovy i Grails w ramach Wrocław JUG) i pomimo tego, że bardzo cenię Jacka i czasem czytuję jego bloga, muszę przyznać, że po jego dotychczasowych prezentacjach na których byłem, pozostawał niedosyt a nawet poczucie, że nic istotnego się nie dowiedziałem. Jego prezentacje (przynajmniej te dwie, na których byłem) można by porównać do koncertu gwiazd, które wychodzą na scenę tylko po to, żeby się pokazać, a cały swój repertuar puszczają z playbacku.

Po powrocie z kawy okazało się, że prezentacja Jacka o TomEE już dawno się zaczęła. Co gorsze - okazała się być ciekawa, a my przegapiliśmy jej pierwszą połowę :/ Na szczęście nasze spóźnienie udało się nadrobić materiałami ze strony Jacka.

Na końcu konferencji odbywało się losowanie nagród. Paweł wygrał bon do empiku - niestety, nie pojechał z nami, nie było już miejsca w samochodzie. Za to Dominik wygrał otwieracz do piwa i to z funkcją pen-drive'a - fajna sprawa :)

Z tego miejsca chciałbym podziękować organizatorom za trud włożony w przygotowanie warsztatów. Jednak przyznam, że trochę wam brakuje do Wrocławskiego JUGa. Może na ubiegłorocznym Code Retreat nie było aż tyle pizzy (w ogóle nie było pizzy :/ ale w zamian był obiadek), ale nie było też problemów z prądem i wifi, a kawy było pod dostatkiem - panowie, uczcie się od najlepszych :P

P.S.
Wiem, wiem, na Code Retreat było 3 razy mniej uczestników niż na Warsjawie, ale obowiązuje powiedzenie "mierz siły na zamiary"

5 komentarzy:

  1. "Zresztą nie śpieszyło mi się na wykład Jacka.[...]Jego prezentacje (przynajmniej te dwie, na których byłem) można by porównać do koncertu gwiazd, które wychodzą na scenę tylko po to, żeby się pokazać, a cały swój repertuar puszczają z playbacku." Muszę poprawić swoje wystąpienia publiczne, aby tego typu komentarzy było jak najmniej. Zależy mi na tym bardziej niż na gwiazdorstwie! Czy choćby końcówka o TomEE mogła choć po części zrekompensować poświęcony czas?

    OdpowiedzUsuń
  2. Wykład o TomEE był bardzo interesujący. Zupełnie nie spodziewałem się, że taki będzie i aż żałuję, że nie byłem na nim od samego początku. Było mnóstwo konkretów, a z wykładu wyszedłem ze świadomością, że dowiedziałem się czegoś istotnego i ciekawego.

    Rozumiem, że wykład nie może zawierać samych suchych faktów związanych z tematem wykładu, bo ludzie nie są w stanie skupić się na tych faktach/konkretach. Dlatego warto też zainteresować słuchaczy dygresjami, co doskonale Ci wychodzi do momentu, gdy dygresje nie stają się głównym wątkiem prezentacji, która miała być na całkiem inny temat. A Tak było w przypadku prezentacji o Groovy'm i Grails'ach, którą wygłosiłeś na Wrocław JUGu. Udowodniłeś wtedy, że z pomocą tego frameworka da się zbudować CRUDa w 5 min. I te ostatnie 5 min prezentacji to był jedyny konkret z tego wykładu, reszta to jedna wielka dwugodzinna dygresja. Fakt, że czasami prowadziła do ciekawych dyskusji i wniosków, ale wychodząc z wykładu miałem świadomość, że poświęciłem 2h czasu na coś, o czym mógłbym spokojnie sobie poczytać w 10-15 min. W przypadku wykładu o TomEE było inaczej - wychodząc z wykładu czułem, że nie zmarnowałem tego czasu.

    Ktoś może powiedzieć, że się czepiam co do sposobu prowadzenia prezentacji, a sam nie potrafię zaprezentować czegoś w ciekawy sposób.
    Fakt, czepiam się, ale czasami chciałbym usłyszeć słowa krytyki, aby wiedzieć, co robię źle.

    Tak samo czepiam się co do problemów, jakie wystąpiły przy realizacji Warsjawy, chociaż sam bym lepiej tego eventu nie przygotował. Czepiam się, bo czytając blogi i wpisy na forach dotyczące Warsjawy nie natrafiłem na ani jedno słowo krytyki, a nie chcę, żebyście spoczęli na laurach. Czepiam się, bo nie chcę w przyszłym roku przejechać pół Polski tylko po to, aby dowiedzieć się, że połowa ciekawych rzeczy wypadła z agendy warsztatów z przyczyny braku czasu, a druga połowa opierała się na założeniu, że sieć wifi będzie ogólnodostępna i nie będzie z nią żadnych problemów (a tak nie było). Czepiam się, bo nie chcę następnym razem widzieć uczestników warsztatów, którzy bezradnie wpatrują się w ekrany innych tylko dlatego, że nikt ich nie uprzedził, że do udziału w warsztatach wymagana jest sprawna bateria w laptopie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dla mnie całkowicie fair podejście. Cieszy mnie, że moje wystąpienie o TomEE było dopasowane do Twoich potrzeb, bo to było wyjście testowe, które miało właśnie sprawdzić, czy taki sposób wpasuje się w oczekiwania uczestników. Super, że tak było, bo jest znacznie prostszy we wdrożeniu. Zapraszam na kolejne moje wystąpienia (i bez spóźnień proszę! :))

    A słowa krytyki są zawsze w cenie. Zero żalu, jedynie chęć podziękowania za nie, bo należysz do elity, którym w ogóle chciało się wyrazić swoją opinię. Za mało takich! Wielkie brawa!

    OdpowiedzUsuń
  4. czytając blogi i wpisy na forach dotyczące Warsjawy nie natrafiłem na ani jedno słowo krytyki...
    Ja w swoim wpisie na temat Warsjawy narzekałem na mniej więcej to samo: prąd, wifi, słabe przygotowanie warsztatu GWT.

    Fakt faktem CodeRetreat rok temu we Wrocławiu wyszedł rewelacyjnie, a teraz zbiża się międzynarodowy dzień CodeRetreat (3 grudnia), a żadne polskie miasto nie bierze się za organizację :/

    OdpowiedzUsuń
  5. Marcin, a może wsparłbyś mnie i wytłumaczył ideę CodeRetreat? Może wspólnie udałoby się uruchomić to w Warszawie, albo Wrocławiu? W zeszłym m-cu warsjawa, w tym EDC, a w kolejnym CR. Byłoby ciekawie! Pisz na priv, to ugadamy szczegóły.

    OdpowiedzUsuń